Zamieszczamy notatkę z debaty o pomniku Sprawiedliwych, którą udostępniła nam pani Helena Czernek. Bardzo dziękujemy.
Przeczytaj także:
– Notatka z debaty
Ponieważ z Zarządu Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” w Polsce nikt nie był zaproszony, a Tomasz Prot, członek Stowarzyszenia, były wiceprzewodniczący, w tej debacie prezentował swój osobisty pogląd, postanowiłam ustosunkować się do prezentowanych tam opinii.
Poprzedni Zarząd Stowarzyszenia wystąpił z apelem do Prezydenta RP, by poparł naszą inicjatywę budowy pomnika Sprawiedliwych obok Muzeum Historii Żydów Polskich. Sugerowaliśmy, by to była ściana z wypisanymi na niej nazwiskami Sprawiedliwych. Rzeczywiście, należy dodać zdanie o tych, którzy z równym poświęceniem co Sprawiedliwi ratowali życie Żydom, ale z różnych powodów nie znaleźli się wśród uhonorowanych medalem przyznawanym przez Yad Vashem.
Uważam, że bez oczywistych dowodów nie należy dyskredytować bliżej nie określonych Sprawiedliwych, twierdząc, że niesłusznie znaleźli się w tym gronie. Natomiast wymienienie nazwisk na pomniku jest ważne nie tylko dla zainteresowanych, ich dzieci i wnuków, lecz także dla innych osób odwiedzających to miejsce. Z nazwiskami pomnik przestaje być anonimowy. To konkretni ludzie narażali życie swoje i swoich bliskich, by ratować Żydów tropionych zarówno przez Niemców, jak Polaków. To prawda, że „człowiek powinien chronić człowieka”, ale nie każdego stać na bohaterstwo.
Dzięki pracy historyków, którzy udokumentowali wiele wypadków przekazania Niemcom informacji o ukrywających się dorosłych i dzieciach, nierzadko mordowania ich, bo byli Żydami, moja wdzięczność i szacunek dla rodziny, która umożliwiła przeżycie wojny mojej mamie, bratu i mnie, jest nieporównanie większa. Dopiero ten kontekst uświadomił mi jakie oni ponosili ryzyko i to, że bez ich pomocy byśmy nie przeżyli.
W pełni zgadzam się z Konstantym Gebertem – najwyższy czas, by Sprawiedliwym postawić pomnik i by on stanął obok Muzeum Historii Żydów Polskich. Tam jest jego miejsce, nie na Żoliborzu. Mówimy wszak o wspólnej historii dwóch narodów. Getto było tragedią Żydów, zgotowaną przez Niemców. Moja babcia i ciocia też tam zginęły.
Czy historycy znają liczbę osób uratowanych z getta, bo ktoś im pomógł, przygotował dokumenty i kryjówkę? Ile dzieci z warszawskiego getta uratowała Żegota i osobiście, pracująca w niej, Irena Sendlerowa? Czy nie z tego powodu jej imieniem nazwano uliczkę obok muzeum?
Panowie historycy, my uratowani przez szlachetnych Polaków chcemy by postawiono im pomnik i by ten pomnik stanął obok Muzeum Historii Żydów Polskich, gdyż to miejsce, jak słusznie zauważył Konstanty Gebert, staje się miejscem symbolicznym.Sekretarz Zarządu
Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” w Polsce
Aleksandra Leliwa-Kopystyńska