Skip to content

Nadanie gimnazjum w Lamkach im. Ireny Sendlerowej

Alicja Nyczak

Oczarowanie

W dniu 5. czerwca 2009 r. pojechałam do Lamek. To mała osada, czy wieś – trudno określić. Lamki leżą w Wielkopolsce, 5 km od Ostrowa.

Jadę tam zaproszona przez dyrektorkę Gimnazjum, panią Grażynę Dymałę, jako przedstawicielka Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” w Polsce. Jestem członkinią tej organizacji od 1995 roku a od 1996 przewodniczącą Oddziału Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej w Poznaniu.

Dojeżdżam. Pierwsze wrażenie: czystość, zadbane gospodarstwa, piękne domy z ogródkami, szkoła. Dwupiętrowy budynek w którym mieści się Szkoła Podstawowa, która ma za patrona Jana Pawła II i Gimnazjum, którego patronką będzie Irena Sendler. To osoba bardzo ważna dla nas – dzieci holocaustu;, to symbol życia, możliwości ocalenia. Pamięć o Irenie Sendler to również pamięć o wszystkich Polakach, którzy uratowali choć jedno żydowskie życie.

Zastanawiam się, jakie będę miała odczucia, jak zostanę przyjęta ? Czy tylko grzecznościowo, czy może serdecznie ? Przyjęcia bywają różne. Byłam wielokrotnie zapraszana do szkół na pogadankę o swoich przeżyciach, ale w uroczystości nadawania szkole imienia nie brałam jeszcze udziału. Wchodzę do szkoły. Duży hol, na ścianie portret Pani Ireny Sendler, obok bardzo duże drzewo, w poprzek zawieszona flaga biało-czerwona. Wszystko przygotowane do odsłonięcia tablicy pamiątkowej. Wchodzę na piętro. Tam w bardzo widocznym, oświetlonym miejscu kącik Pani Ireny z portretem, jak dowiedziałam się potem, namalowanym przez nauczyciela plastyki tej szkoły. Wychodzi mi naprzeciw pani Grażyna Dymała. Od razu odczuwam tę atmosferę, jaka później towarzyszyć mi będzie przez cały pobyt w tej szkole. Pani Dyrektor to osoba ciepła, otwarta i widać, że to co robi, jest dyktowane potrzebą serca. Oprowadza mnie, na moją prośbę, po klasach szkolnych. Jest bardzo skromnie, ale widać pracę grona pedagogicznego i młodzieży. To jakieś wyjątkowe grono pedagogów, pracują z powołania a nie z obowiązku. Krótka rozmowa w pokoju p. dyrektor, bo gabinetem tego pomieszczenia, z uwagi na jego skromność, nazwać nie można.

Dojechały następne osoby, tym razem z Warszawy: córka i wnuczka Pani Ireny Sendlerowej – Janina i Agnieszka Zgrzembskie, oraz Edyta Kurek, wicedyrektorka Żydowskiego Instytutu Historycznego.

O godz. 17.00 rozpoczyna się uroczystość. Jedziemy do kościoła znajdującego się w sąsiedniej wiosce. W czasie nabożeństwa następuje poświęcenie Sztandaru Szkoły, proboszcz wygłasza okolicznościowe kazanie, a następnie wracamy do szkoły.

Rozpoczyna się pierwsza, oficjalna, część uroczystości. Jest bardzo dużo osób dorosłych i młodzieży, a przy tym nieprawdopodobne wyciszenie, spokój i ta wspaniała atmosfera wzniosłości chwili, szczerości i serdeczności.

Odsłonięcia tablicy, upamiętniającej nadanie imienia Szkole dokonała córka p. Ireny Sendler. Następnie p. dyrektor podziękowała wszystkim gościom, a była to długa lista. Przybyli bowiem przedstawiciele władz powiatowych z Ostrowa Wlkp., Wydziału Oświaty, Kuratorium, sponsorzy Szkoły, Komitet Rodzicielski i liczni rodzice, byli też wszyscy obecni uczniowie szkoły i wielu absolwentów. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że zadziwiająca była atmosfera ważności wydarzenia, połączona z ogólna serdecznością, wysoką kulturą osobistą p. Dyrektor i to wyciszenie młodzieży, która była i jak by jej nie było. To jakiś fenomen, że w szkole pełnej uczniów i osób dorosłych panowała cisza i tylko po tej uroczystości słychać było bardzo ciche rozmowy. Poza tym wszyscy bardzo troszczyli się o nas tzn. osoby zaproszone , które w jakikolwiek sposób były związane z Ireną Sendler.

Po tej części uroczystości przeszliśmy do sali gimnastycznej, gdzie po wygłoszeniu kilku słów przez p. Dyrektor młodzież odegrała przygotowane przez siebie przedstawienie. Było ono wyreżyserowane przez bardzo, moim zdaniem, wrażliwego pedagoga, a młodzież wykonała je w sposób bardzo realistyczny. Krótka część pierwsza, wejście , a raczej wniesienie dwóch dziewczyn przez chłopców, z których jedna miała opaskę z Gwiazdą Dawida, ich zachowanie, mimika spowodowały, że dla mnie, osoby, która przeżyła getto, było to powrotem do przeżyć z lat okupacji. Potem nastąpiła druga część przedstawienia. Dziewczyny ze starymi walizkami weszły z tyłu sali, szły wzdłuż rzędów osób siedzących. Szły w charakterystyczny sposób, dużymi krokami, a ręką imitowały jazdę pociągiem. Niektóre z nich miały opaski z Gwiazdą Dawida. Stanęły obok siebie, twarzą do osób siedzących i stawiały kolejno walizki, uderzając nimi o podłogę, Walizki wydawały charakterystyczny głuchy odgłos. Następnie weszli chłopcy, ubrani na czarno, z karabinami, opaskami ze swastykami i z charakterystycznym wrzaskiem. W tym momencie musiałam szybko opuścić salę, żeby na głos nie płakać. Młodzież bardzo wczuła się w swoje role, cała ich postawa, mimika oddawała więcej niż wszystkie rekwizyty. Było to dla mnie bardzo duże przeżycie. Pani Dyrektor przepraszała mnie za obudzenie wspomnień, ale ja uważam, że akurat wspomnienia, to moja osobista sprawa, a młodzież i osoby dorosłe, urodzone po wojnie, muszą wiedzieć jak to było w czasie okupacji hitlerowskiej, ile ludzie przecierpieli przez zło czynione przez innych ludzi. Ta pamięć musi żyć.

Jestem bardzo wdzięczna, że jest w Polsce taka Szkoła, gdzie grono pedagogiczne prowadzone przez p. Grażynę Dymałę – Dyrektor tej Szkoły wybrało na swoja patronkę Irenę Sendler. Wierzę, że właśnie w tej Szkole, pamięć o Irenie Sendler będzie zawsze żywa, tak samo jak duża wiedza na temat Jej działalności na rzecz dzieci żydowskich.

Jestem wstępnie umówiona na spotkanie z młodzieżą, aby opowiedzieć im, jakie miały odczucia dzieci zabrane od rodziców do getta i jakie miały możliwości przeżycia. Minęło już kilka dni, a ja wciąż czuję tę wyjątkową atmosferę, stworzoną w Szkole pod kierunkiem jej Dyrektorki.

Udostępnij:

Back To Top
Search