Niezwykła książka: Elżbieta Cherezińska "Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum"
Oto po bardzo wielu latach po wojnie i dopiero po śmierci Etki Daum, zgodnie z jej życzeniem, udostępniono czytelnikom jej wspomnienia z łódzkiego getta. Jest to dzieło dwu kobiet: Etki Daum, która już na starość, ulegając prośbom synów, opisała swoje wojenne losy i Elżbiety Cherezińskiej, która z ogromną starannością i talentem przygotowała je do druku.
Przypadek zdarzył, że Elżbieta Cherezńska spotkała w pociągu (!) w 2005 roku syna Etki Daum i dość niechętnie, ponieważ była zajęta lekturą do poważnego egzaminu, dała się wciągnąć w rozmowę. Ta właśnie rozmowa zaowocowała podjęciem się przez Elżbietę Cherezińską opracowania wspomnień Etki Daum.
Etka Daum (Estera, urodzona w 1918 roku w Koninie) trafiła do łódzkiego getta z Warszawy, bo w Łodzi wydawało się bezpieczniej i była tam jej matka. Po przyjeździe poszukiwała pracy. Gdy okazało się, że w tworzonej administracji getta potrzebne są siły biurowe, złożyła tam podanie. Etka Daum miała kwalifikacje, ukończyła Wyższą Szkołę Handlową w Gdańsku, znała też świetnie język niemiecki i żydowski, pisała na maszynie. Została przyjęta do sekretariatu Przełożonego Starszeństwa Żydów w Getcie, Chaima Rumkowskiego.
Spędziła tam 1653 dni. Miała wgląd we wszystko, co działo się w getcie i dobry punkt obserwacyjny poczynań „prezesa”, jak nazywała Rumkowskiego oraz jego współpracowników i zarządzających gettem Niemców, w tym słynnego Hansa Biebowa.
Niemal od początku swojej pracy zaczęła pisać pamiętnik w nowym zeszycie, który dostała w prezencie. Zapisywała w nim wszystko, co uznała za godne uwagi. Ale nie były to „zwyczajne” opowieści o trudnym życiu codziennym w getcie. Jeżeli w ogóle cokolwiek, co dotyczy losów żydowskich w czasie wojny można uznać za „zwyczajne”.
Wspomnienia są przedstawione jako dziennik – dzień po dniu, rok po roku – o pracy i wydarzeniach w sekretariacie i w życiu osobistym Etki od początku utworzenia getta do samego końca. Opowieść jest spokojna, wręcz monotonna, a zarazem pełna dramatyzmu, jest przecież świadectwem tragedii.
Sprawy osobiste Etki, jej emocje i sposób przeżywania, tego co doświadczała, są opisane obok i na tle wydarzeń w sekretariacie i w getcie. Spędzała w sekretariacie czas od wczesnego rana do późnego wieczora, niekiedy do nocy. Tylko niedziele i to nie wszystkie, miała wolne. Nie pisze jednak o plotkach i rozmowach prywatnych, stanowią one tylko margines opowieści, o tyle, o ile wiążą się ze sprawami ogólnymi. Charakteryzuje kierowniczkę sekretariatu, współpracowników Rumkowskiego, funkcjonariuszy niemieckich i stosunki między nimi a członkami żydowskiej administracji getta. Także walkę o władzę i przywileje wśród żydowskiej „elity władzy”.
Ale centralną postacią zapisów jest sam Rumkowski. Tak jakby Etka próbowała przeniknąć jego sposób myślenia, psychiczne podłoże wydawanych decyzji, gdy organizował getto jako obóz pracy pożytecznej dla III Rzeszy. A zwłaszcza, gdy wykonywał okrutne zarządzenia hitlerowców.
Z treści zapisów przebija zdumienie, czy jest możliwe, aby „prezes” naprawdę wierzył, w to co robił. Czy wierzył, że poświęcając dzieci, starców i chorych uratuje „produktywne” getto przed zagładą?
Etka Daum, między innymi, zajmowała się sprawami zaopatrzenia getta w żywność i opał. Starała się i – czasem jej się to udawało – przeciwdziałać oszustwom i kradzieżom, jakich dopuszczali się dostawcy, z przyzwoleniem hitlerowskich nadzorców, mających niewątpliwe korzyści z nadużyć. W tej sprawie zdobywa się na ostre wyrazy oburzenia i potępienia. Opowiada o wielu nieprawościach, o bogaceniu się, o strojeniu się kobiet, o egoistycznym wykorzystywaniu funkcji kosztem biedaków. Nie rozumie, jak można tak postępować wobec powszechnego nieszczęścia.
Sama Etka Daum nie wykorzystywała swojej pozycji, a miała przecież dostęp do najważniejszych osób w getcie! Tylko parę razy, w ostateczności, zwróciła się o pomoc w zdobyciu lekarstw dla swoich najbliższych.
Sprawy osobiste, lęki i niepokoje – przede wszystkim o matkę, niesforną młodszą siostrę, a po pewnym czasie o mężczyznę, z którym połączyła ją miłość, przedstawia powściągliwie. Nie pozwala sobie na tragizowanie i rozpacz ani na strach. Z rzadka skarży się na zmęczenie, a pracowała od świtu do nocy. Bała się tylko, kiedy wracała późno do domu i gdy zagroziła jej agresja, gwałt ze strony pijanego hitlerowca. Dokuczał jej brak intymności, zwłaszcza gdy spotykała się ze swoim ukochanym. Nie pobrali się w getcie. Postanowili oboje nie sprowadzać dzieci na tak okrutny świat. Z fizycznym dopełnieniem miłości czekali prawie trzy lata, stało się to dopiero, gdy śmierć niemal zaglądała im w oczy.
Uzupełnieniem „dziennika” są wspomnienia obozowe
Ocaleli oboje. Wrócili z obozów do Łodzi, wzięli ślub, urodziło się im trzech synów. W 1973 roku wyjechali do Izraela. Etka Daum zmarła w 2001 roku, jej mąż Izaak Frenkiel w 1997 roku.
Oryginalnego dziennika, ukrytego w getcie, Etka Daum nie odnalazła. Na prośbę synów spisała swoje wspomnienia. To, co przeżyła w getcie, miała dobrze utrwalone w pamięci. Zeznawała w procesach zbrodniarzy wojennych.
Elżbieta Cherezińska podjęła się niełatwego zadania. Zadecydowała, że „trzeba napisać wspomnienia … od nowa. Ożywić je, odszyfrować, sprawić, by stały się zrozumiałe dla wszystkich, a nie tylko dla historyków i badaczy getta.” I udało się.
Są jednak znaki zapytania. Książka została wydana jak powieść autorstwa Elżbiety Cherezińskiej, ale na podstawie autentycznych wspomnień Etki Daum. I czytając nie wiemy, które słowa, zdania opisy sytuacji i zdarzeń są oryginalne, a które nie są, nie pochodzą od Etki Daum. Nieufność budzi zwłaszcza forma dziennika. Trudno przypuszczać, aby po tylu latach nawet tak zdolna osoba, jak bohaterka, była w stanie przypisać konkretne daty do wielu prywatnych rozmów i wydarzeń, nie mających odniesienia do znanych faktów historycznych.
Ta niejasność przeszkadza w czytaniu ogromnie wartościowej książki. Bo jest to pozycja unikatowa. Wspomnienia wojenne i różne inne na ogół pisane są z pozycji osobistej, ukazują sprawy ogólne tylko o tyle, o ile są bezpośrednio związane z losami autora. Tu jest inaczej. Czytamy jakby sprawozdanie z obserwacji uczestniczącej „elity władzy” łódzkiego getta. Jesteśmy w centrum podejmowania decyzji i widzimy ich źródła i skutki dla owej „elity”, ale też dla społeczności żydowskiej zamkniętej w getcie.
Jest w tym dziele znaczący wkład profesora Szewacha Weissa, który całość poprzedził wstępem, stanowiącym zarys historii łódzkiego getta na tle losów innych gett w Polsce. Wyjaśnia też istotę kontrowersyjności postaci Rumkowskiego, stawiając pytanie, na które nie ma odpowiedzi: jak byłby on osądzony, gdyby nie zginął w Auschwitz?
Książka jest wydana na stronach imitujących kartki zeszytu w kratkę, nieco przyciemnionych, jakby zakurzonych. Uzupełnieniem są liczne fotografie, obrazujące życie i pracę w getcie łódzkim.
Halina Szostkiewicz
Warszawa, listopad 2008