Skip to content
Nasze spotkania

W drugi czwartek miesiąca, 14 listopada 2019 roku.

Spotykamy się jak zwykle w drugi czwartek miesiąca, czyli 14 listopada o godzinie 15:30 w Białym Domu przy ul. Twardej 6. Naszym gościem będzie pani profesor Barbara Engelking, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, do niedawna przewodnicząca Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Barbara Engelking jest autorką lub współautorką licznych opracowań dotyczących stosunków polsko-żydowskich w okresie okupacji niemieckiej na terenie Polski.

Przeczytaj sprawozdanie

Spotkanie z panią profesor Barbarą Engelking

Pani profesor, dla wielu z nas Basia, co jakiś czas jest naszym gościem. Pytamy ją jakie zmiany ostatnio zaszły w kierowanym przez nią Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. „Są zmiany personalne. Z zespołu odszedł profesor Jan Grabowski i kilka innych osób. Jan Grabowski obecnie jest profesorem historii na Uniwersytecie w Ottawie. Nadal wychodzi Zagłada Żydów, mimo że od 3 lat już nie otrzymujemy dotacji. Robimy to własnymi siłami” – mówi Barbara Engelking, zastępca redaktora naczelnego. „W tym roku tematem wiodącym jest życie religijne w czasie zagłady. W przyszłym roku będzie o getcie łódzkim”. „Ponadto wydajemy dzienniki. Zakochuję się w autorze, przywiązuję się do niego i czytanie jego dziennika daje mi poczucie bliskości” – mówi nasz gość. Może to być dziennik pisany w czasie wojny lub tuż po jej zakończeniu.

Przykładem dziennika pisanego przez osobę ukrywającą się jest dziennik Jakuba. Do ŻIH-u przyniosła go Julia Rogozinska, która w czasie wojny udzieliła schronienia Jakubowi. „Znalazłam jego brata, ustaliłam ich nazwisko i inne dane, a odzyskane i opracowane dzienniki obu braci stanowią łącznie 900 stron” – mówi Barbara Engelking. Jakub ukrywał się, nie opuszczał swojej małej, bezpiecznej przestrzeni i zwyczajnie się nudził. Cały czas miał poczucie zamknięcia, któremu towarzyszył strach i straszna nuda. Czas mijał w oczekiwaniu na osobę, która się nim opiekowała. Jednym z aspektów Holokaustu jest bierność – niemożliwość działania, a jednocześnie zdanie się tylko na siebie. Jakub jest prostym człowiekiem, to nie jest intelektualista. Nie napisze powieści, jak mógłby to zrobić ktoś zasymilowany, z wyższym wykształceniem. Jest rok 1943. Jakub ma 28 – 29 lat. Pochodzi z rodziny Żydów litwackich, jego matka prowadziła sklepik. Przez okienko widzi jakieś zakłady na Szwedzkiej – czyli tam się ukrywa. Brat otworzył knajpkę na Czerniakowskiej. Reszta rodziny jest w getcie i ostatecznie tam zginie. Brat ma polską narzeczoną i mimo że się nie ukrywa, a ludzie wiedzą kim jest, nikt go nie zdradza. Jakub początkowo chodził po mieście, ale nie ujawniał swojej tożsamości. Sprzedawał gazety Niemcom stacjonującym w koszarach. Kupował od nich kalesony i sprzedawał na ulicy. Szmuglował żywność do getta. W maju 1943 roku ukrył się u Julci w jej zrujnowanym mieszkaniu. Julcia to była młoda Polka z dzieckiem. Tworzyli udany związek. Jednak Jakub się nudził, nie miał nic do roboty. Czuł się bezpiecznie, ale zaczął podejrzewać, że Julcia zdradza go z jego bratem. Stale o tym myślał, bardzo cierpiał, ale nic nie mówił. Zaczął mieć pretensje do brata, że nie pomaga rodzicom, że za rzadko go odwiedza i tak nieustannie się nakręcał. O tym wszystkim napisał w dzienniku. Ostatecznie zdecydował się na wyjście. Opuścił kryjówkę. Przed wybuchem powstania przeniósł się do brata. O dalszych losach Jakuba wiadomo z dziennika brata. Jakub przystąpił do powstania, jednak nie był przygotowany do walki i przepadł bez wieści. Jego brat, Bolesław Mały, wyszedł z Warszawy razem z polską narzeczoną. Po wojnie Julcia przyniosła pamiętnik Jakuba do ŻIH-u. Oba dzienniki doczekały się opracowania.

Jest więcej podobnych historii par polsko-żydowskich, prostych ludzi, gdzie ani u nich, ani w ich otoczeniu nie ma śladu antysemityzmu. Z serii dzienników, żywych świadectw tamtych czasów, wyjdzie jeszcze kilka książek. Teraz jest moda na nową humanistykę. Co drzewa widziały, co by opowiedział kot Bimbuś, gdyby mógł mówić. Co on przeżył. Analizuje się przeżycia zwierząt i drzew z czasów wojny. Chociaż, racjonalnie myśląc, to co drzewa widziały jest raczej dowodem bogatej wyobraźni autora opisu. Inna sprawa to żywi świadkowie. Czy świadkowie mieszkający koło Treblinki czuli specyficzny zapach spalenizny i czy ten zapach do dziś pamiętają. Barbara Engelking w swojej nowej pracy piszę też o świadkach zero. O ludziach, którzy wyszli spod trupów. Przeżyli własną egzekucję. Taką osobą jest malarz Jonasz Stern urodzony w 1904 roku. Był w obozie zagłady w Brzezince, skąd uciekł i wrócił do lwowskiego getta, bo tam czuł się bezpieczny. W czerwcu 1943 roku getto we Lwowie zlikwidowano. Rozstrzelano wszystkich, którzy tam byli. Jonasz Stern przeżył tę egzekucję i wyszedł spod sterty trupów.

Profesor Barbara Engelking nie czuje się „ofiarą” IPN. Nie chce, by ją zaliczono do takiej kategorii. „Robię to co chcę i już. Prowadzimy badania, wydajemy książki. Jest smutno, panoszy się antysemityzm, robią Polsce obciach za granicą, ale my robimy swoje” – mówi nam.

A teraz parę słów o Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. Powstała po kryzysie na żwirowisku. Powołał ją premier Jerzy Buzek w 2000 roku. Jej rolą było doradzanie w trudnych sprawach. W radzie byli między innymi: Władysław Bartoszewski (przewodniczący), Israel Gutman oraz byli więźniowie – Polacy, Żydzi, Romowie. Niestety, z biegiem lat ci ludzie umierali. W 2012 roku profesor Bartoszewski wciągnął do rady Barbarę Engelking, która następnie została jej przewodniczącą. „To był nadzór nad wszystkimi obozami zagłady, miliony zwiedzających rocznie. Stałe dylematy sprowadzały się do tego, jak zorganizować wystawę w Sobiborze, Bełżcu, Chełmnie czy w Treblince, gdzie chcieliśmy zmienić dyrektora, ale się nie udało. Tam jest teraz nowa rada i oni metodą faktów dokonanych robią co chcą”. Ostatnia kadencja Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej skończyła się w połowie roku 2018 i nie powołano nowej. Dziennikarze pytają o powody, ale nie dostają odpowiedzi. Innym ciekawym problemem są toczące się obecnie procesy. Profesor Jan Grabowski wytoczył proces Reducie Dobrego Imienia, która wysyłała oczerniające go listy do Uniwersytetu w Ottawie, gdzie obecnie pracuje. W kwietniu 2020 roku będzie pierwsza rozprawa. Drugi proces dotyczy domniemanego zniesławienia, jaki Barbarze Engelking wytoczyła pani, którą uraził fragment książki „Dalej jest noc”. Jednak teraz sądy są tak zatkane, że nie wiadomo, kiedy ten proces się odbędzie.

Profesor Barbara Engelking zajmuje się też snami, które ludzie mieli w czasie wojny. To był jeden ze sposobów przeżywania wojny. Wtedy ludzie mieli sny prorocze. Ktoś bliski przychodził we śnie i mówił idź tam, albo nie idź. Ludzie w to wierzyli. Dziś w to powątpiewamy, pytamy czy to nie zdarzało się post factum. Jednak ludzie o tym mówili. Zapisywali to w dziennikach. A oto przykład. Rodzina – ojciec, dwoje starszych dzieci z pierwszego małżeństwa i obecna żona z ich małą córeczką, ukrywali się w piwnicy. Musieli jednak zmienić miejsce, bo zimą były widoczne ślady na śniegu. Rozdzielili się. Małżeństwo z córeczką ukryło się u znajomych w stodole. Reszta poszła do lasu. Wkrótce ojciec dowiedział się, że Niemcy ich złapali i zabili. Bardzo cierpiał, obwiniał się za to nieszczęście. Postanowił powiesić się. Tymczasem jego żonie przyśniła się nieżyjąca pierwsza żona, która ją uprzedziła, że nieszczęsny ojciec chce się powiesić. I tak w porę uniknięto tragedii. Okazało się też, że reszta rodziny przeżyła. Informacja o ich złapaniu była nieprawdziwa.

Inny duży projekt, który prowadzi profesor Barbara Engelking, dotyczy Żydów, którzy w czasie wojny ratowali Żydów. Informacje o tym można miedzy innymi czerpać z adresów, pod którymi Żydzi ukrywali się w Warszawie po aryjskiej stronie.

To było bardzo ciekawe spotkanie.

Sprawozdanie na podstawie zapisu elektronicznego sporządziła Aleksandra Kopystyńska

Udostępnij:

Back To Top
Search